Skąd bierze się obawa?
Często w swojej praktyce zawodowej obserwujemy u rodziców dziecka poddanego terapii, obawę przed stosowaniem usprawniania metodą Vojty. Tłumaczą to tym, iż dziecko płacze i na pewno odczuwa ból. Trzeba obalić ten mit i wytłumaczyć rodzicom cały mechanizm terapii.
Małe dziecko położone na podłożu, ma niczym nieskrępowaną swobodę ruchów. Porusza rączkami i nóżkami we wszystkich płaszczyznach, a starsze obracają się na brzuch i odwrotnie, albo przemieszczają się. Noszone na rękach odczuwają bliskość swoich opiekunów i są przy tym kołysane. Podczas ćwiczenia możliwości ruchu są ograniczone.
Jak wyglądają ćwiczenia?
Przypomnijmy na czym polega ćwiczenie metodą Vojty. Otóż uciskamy jednym lub dwoma palcami, na powierzchni ciała dziecka, punkt motoryczny/miejsce gdzie nerw przebiega jak najbliżej powierzchni skóry. Uprzednio układamy dziecko w odpowiedniej pozycji i staramy się zablokować te części ciała, aby nie było możliwości poruszania nimi, które są potrzebne do wywołania napięcia izometrycznego lub skurcz mięśnia bez jego ruchu. Są to mięśnie, które musimy pobudzić do intensywnej pracy.
Każda blokada ruchu dziecka, wywołuje u niego sprzeciw i opór. Wykorzystujemy to do w/w pobudzenia mięśni. Nie jest możliwe wydanie polecenia tak małemu dziecku, aby popracowało odpowiednią grupą mięśni. Musimy wykorzystać takie odruchy i zmobilizować malucha do samodzielnej pracy na zasadzie “drażnienia”. Inaczej można to wytłumaczyć jako prowokowanie do ruchu, poprzez niewielki ucisk, a dziecko chcąc uniknąć niekomfortowej pozycji i drażnienia będzie wykonywało pracę swoimi mięśniami, napinając je, chcąc wykonać ruch. To jest cała istota ćwiczenia, które pozornie wygląda na mało efektywne, ale zaangażowanie siły mięśni w tym także tłoczni brzusznej jest bardzo duże.
Jak reaguje dziecko?
Płacz dziecka jest formą porozumiewania się z otoczeniem, nie należy się go bać. Zdrowe dziecko musi popłakać, bo musi zasygnalizować nam swoje potrzeby, ale też i to, że odczuwa jakiś dyskomfort. My mamy zareagować na to, ale nie dodawaniem mu zbyt mocnych bodźców zewnętrznych tylko po ćwiczeniach przytulić i przemawiać do dziecka spokojnym głosem. Pamiętać też trzeba, że płacz jest potrzebny, gdyż wtedy rozprężają się płuca i jest ich lepsza wentylacja. Rzadko się zdarza, aby podczas ćwiczeń dziecko nie płakało, terapeutów niepokoi, jeśli jest zbyt spokojne. Zabrzmi to “okrutnie” , ale płacz dziecka świadczy o tym, iż bodziec dotarł do małego pacjenta i ćwiczenie jest efektywne. A więc drodzy rodzice właściwe podejście i doświadczony terapeuta to zdecydowanie droga do sukcesu.